Projekt finanse – moje słabe punkty
Prawie rok temu zobowiązałam się Wam, że mam zamiar zapisywać swoje wydatki, żeby sprawdzić, którędy uciekają moje pieniądze. To, co wydawało się proste, okazało się, że wcale takim nie jest. Zapisywanie codziennych wydatków wymaga bowiem wielkiej dyscypliny. W pełni udało mi się to dopiero w grudniu, trudno więc dziś podsumowywać codzienne wydatki. Ale uważne zarządzanie domowym budżetem pozwoliło mi wypracować pewne spostrzeżenia i wnioski.
Zakupy dobrze zaplanowane
Zauważyłam, że jedne duże zakupy raz w tygodniu to oszczędność pieniędzy. Nie wiem, jak działa to u Was, ale sprawdziłam to u siebie. Robiąc zakupy na bieżąco, tracimy: czas na kilka wizyt w markecie lub pieniądze kupując w małym osiedlowym sklepiku, który często jest sporo droższy. Poza tym każda taka wizyta sprawia, że w naszym koszyku ląduje wiele dodatkowych rzeczy, które wpadną nam w oko podczas zakupów. Wolę więc poświęcić więcej czasu na dokładnie zaplanowanie zakupów. Najpierw planuję jadłospis na najbliższy tydzień, sprawdzam, czy w domu nie trzeba czegoś uzupełnić np. środków czystości, a następnie robię listę zakupów. Mam to szczęście, że większość marketów w moim mieście znajduje się na mojej trasie z domu do pracy, więc po zrobieniu listy przeglądam ich gazetki i sprawdzam promocję, oceniając, gdzie najtaniej będzie mi zrobić zakupy. Nie ganiam za promocjami od marketu do marketu, bo to i strata czasu i paliwa, ale wybieram jeden sklep, w którym zrobię swoje tygodniowe zakupy. To prawda, że brzmi jak skomplikowana strategia i trzeba na początek poświęcić na nią trochę czasu, ale w efekcie się opłaca. A z czasem można dojść do wprawy i okazuje się, że nie jest to wcale takie czasochłonne.
Nie wyrzucaj jedzenia
To był mój spory grzech – muszę się przyznać, ze wstydem. Kiedyś zakupy robiłam duże i często, bez większego planu, więc lodówkę miałam załadowaną różnościami, których nie byliśmy w stanie zjeść. Tutaj też pomaga planowanie jadłospisu, bo wtedy nie kupujesz rzeczy niepotrzebnych i unikasz wyrzucania jedzenia. Pomaga także ograniczenie sobie zakupów do jednego razu w tygodniu – mając świadomość tego, że dysponujesz tylko tym, co masz w domu, pobudza to kreatywność do pełnego wykorzystania zasobów lodówki i szafek kuchennych. Przez zastosowanie takiego reżimu można wymyślić wiele naprawdę ciekawych potraw. Myślę, że w ramach tego projektu podzielę się z Wami kilkoma patentami.
Żeby nie wyrzucać jedzenia, warto też kupując na promocjach, szczególnie uważnie przyglądać się datom ważności produktów. Często promocje związane są z tym, że data ważności dobiega końca i jeśli takiego produktu nie wykorzystamy szybko, jego data ważności upłynie w naszej lodówce i w efekcie i tak wyląduje on w koszu. Taka promocja jest więc pozorną oszczędnością.
Sposobem na niewyrzucanie jedzenia jest też zamrażalnik. Jeśli zrobisz zbyt dużo jedzenia i wiadomo, że nie ma szans na jego zjedzenie, a nie masz się z kim podzielić, zawsze można poporcjować nadwyżkę i zamrozić. Dzięki temu jedzenie nie wyląduje w koszu, a Ty w chwilach, gdy nie ma czasu na długie stanie przy garnkach, masz w zamrażalniku potrawy, które wystarczy rozmrozić i zjeść.
Ach te reklamówki…
Bywały miesiące, że na reklamówki do robionych zakupów wydawałam kilka złotych. Choć 2-3 zł wydają się kwotą niewielką, jeśli pomnożysz je przez ilość miesięcy, robi to się już konkretna kwota, którą można wydać na kolejne zakupy. Zamiast więc wydawać ciągle pieniądze na foliowe torby, lepiej zainwestować w taką materiałową, którą można nosić w torebce, będzie nam służyć za każdym razem, jest trwalsza, bardziej ekologiczna i w perspektywie tańsza.
Taniej bez dziecka
Tę rzeczywistość znają pewnie wszystkie mamy małych, a może i większych dzieci. Bo podobno im większe dziecko, tym rozmach większy. Kiedy zakupy robię sama, w koszyku ląduje dokładnie to, co sobie zaplanuję. Może czasem z niewielkim odstępstwem. Kiedy w zakupach towarzyszy mi junior, mogę już na starcie być pewna, że koszyk zostanie wzbogacony o wiele nieplanowanych produktów. I to nie tylko słodyczy czy innych atrakcji dla malucha, ale również produktów, które junior wcześniej zauważył w reklamach. Ta różnica w zakupach w znaczny sposób przekłada się też na rachunki, więc staram się tak planować zakupy, aby zrobić je kiedy junior jest w przedszkolu albo u taty.
Korzystaj z wyprzedaży, kuponów i programów lojalnościowych…
Trudno nazwać się lojalnym klientem, kiedy ma się w portfelu karty niemal wszystkich sklepów. Ale skoro oferują, gromadzę je wszystkie – nigdy nie wiadomo, kiedy będzie warto z nich skorzystać. W tym roku przed świętami, dzięki punktom zebranym na karcie Tesco i dodatkowym kuponom zaoszczędziłam podczas świątecznych zakupów ponad 50 zł.
Często kupuję też w Biedronce „Smaki życia”. W gazetce znajdziecie kupony zniżkowe na niektóre produkty. Może zniżka jest niewielka, ale zwykle sprawia, że jej zakup się zwraca, a ja zyskuję fajną lekturę na zimowe (i nie tyko) wieczory. U nas kupony nie są jeszcze tak powszechne, jak w USA, gdzie przy dobrej strategii można zrobić za kilka dolarów zakupy o znacznie większej wartości, ale jeśli przy okazji można z nich skorzystać, to dlaczego nie…
Przy zakupach staram się także korzystać z wyprzedaży. Nie dotyczy to jednak zakupów dla mnie, które zwykle kończą się zakupem ciuchów, których normalnie bym nie kupiła. Takiego chodzenia na wyprzedaże unikam. Ale korzystam z wyprzedaży kupując garderobę dla juniora. Dwa razy do roku robię po prostu spore zakupy i uzupełniam jego szafę, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze to już konkretna kwota. W tym roku wydałam 160 zł kupując rzeczy przecenione 50%. Normalnie musiałabym na nie wydać dwa razy tyle. Było więc warto.
Ja swoją przygodę z kontrolą wydatków konsekwentnie realizuję, więc mam nadzieję, że będę z tematem wracać do Was częściej. A tymczasem jestem ciekawa jakie są słabe punkty Waszych domowych budżetów?
Nici w Rzyci
7 stycznia, 2016Spisywanie wydatków pomaga w rozsądniejszym wydawaniu pieniędzy. U mnie wpłynęło to na pewno na bardziej przemyślane zakupy i na ograniczanie śmieciowego jedzenia czy przegryzek, tu 2 zł tam 2 zł – niby nic a w skali miesiąca jest to już ładna sumka. Jak się to potem podliczy i zobaczy, że zamiast tych batoników czy innych pierdół możnaby sobie kupić ładne buty… to od razu przechodzi ochota na kupno następnego 😀
sylwia
7 stycznia, 2016U mnie robimy jedne duże miesięczne zakupy – mamy spiżarkę więc jest gdzie to wszystko trzymać. A pozostałe rzeczy jak chleb, wędliny, ser, jakieś warzywa kupujemy na bieżąco. To jest naprawdę dobry sposób bytrochę zaoszczędzić.
Masz absolutną rację co do zamrażania potraw. Jest mnóstwo dań, które spokojnie można mrozić.
Eko-torby są świetne 🙂 U mnie jest ich kilka i każda leży w innej torebce. Dodatkowo w samochodzie mam 2 ogromne torby, więc zawsze jestem przygotowana na zakupy 😉
justekmakemesmile
7 stycznia, 2016U mnie nie jest z tym najlepiej:( Zazwyczaj zrobię listę, ale o niej zapomnę, ale staram się zmieniać bo faktycznie można nad tym popracować;)
Małgorzata Wrzesińska
7 stycznia, 2016Świetne porady Karolino :)Gratuluję samozaparcia Karolino 🙂 Ja też często robię sobie listy i wtedy jak wchodzę do sklepu to kieruję się w stronę określonych produktów aby nie tracić czasu i pieniędzy.
Nie wszystkie zakupy są jednak prze ze mnie zaplanowane a wtedy rzeczywiście więcej pieniędzy ucieknie a bo coś wpadnie w oko a coś się „przy okazji” kupi .
Masz rację- lepiej poświęcić czas na zrobienie solidnej listy zakupów niż marnotrawić czas, energię i pieniądze na kilkukrotne wizyty gdzie człowiek wyjdzie na minus a jedzenia już dawno staram się kupować tyle aby nie wyrzucać.
Świnka
7 stycznia, 2016O a ja akurat zupełnie nie mam z tym problemu. Zapisuję, liczę, odkładam i całkiem sprawnie idzie mi zarządzanie moim własnym budżetem. Myślę jednak, że gdybym miała Rodzinę, Dzieci, Męża mogłoby być różnie. Ale takie nawyki dobrze rokują na przyszłość 🙂
Shirley Tay (Blackswan)
8 stycznia, 2016Karo, I really like your new blog layout & the money banner is so attractive! *_*
Ania
8 stycznia, 2016Młody mnie zawsze na coś naciągnie, choćby to drobiazg.
a jak wybieram się z nim po większe zakupy, bo taką ma sytuację że nie mam go z kim zostawić to muszę go ” przekupić” nawet 2- 3 razy
też muszę zaczać planowac posilki
lukaszmakeup.blogspot.com
8 stycznia, 2016mi jak jedzenie zostaje to zawsze wykładam i podpisuję data i godziną kiedy zostawiłęm np. na ławce gdzie bezdomni przesiadują 🙂
Kamila | Canna's life
8 stycznia, 2016Nie miałam zielonego pojęcia, że w biedronkowej gazecie są kupony zniżkowe. Ja swoje zakupy planuję, nie ma takiej sytuacji, że idę do sklepu bez listy – staram się jej generalnie trzymać i nie kupować nic ponad to.
Beata
8 stycznia, 2016Planowanie wydatków to rozsądna sprawa! Dużo pieniędzy umyka nam między palcami, a my nie mamy o tym zielonego pojęcia. Świetny post oraz bardzo korzystna zmiana na blogu! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 🙂
Monyrka
8 stycznia, 2016Z ostatniego punktu staram się korzystać jak najwięcej 😀 Uwielbiam wyprzedaże 🙂
JoAnna
8 stycznia, 2016Mądra z Ciebie Kobietka, Karo.
Nie cukruję – wyczytuję.
Chyba zacznę się od Ciebie uczyć, bo dziecię na studiach, koszty mi wzrosły i dopiero się uczę gotować dla dwojga, mniej kupować i takie tam…
Z zaciekawieniem sobie poczytałam, to, co napisałaś, często kupuję za dużo.
Kawa w promocji – ale ona może postać. ;-))
Dobrego!
Gaja
8 stycznia, 2016Mam wręcz dokładnie takie samo podejście do zakupów. Teraz, kiedy mieszkam tylko z mężem, jest łatwiej. Kiedy dzieci z nami mieszkały, dużo żywności jednak się marnowało i zwykle przemycały do domu jakieś nieplanowane przeze mnie rzeczy. Nie umiałam im odmówić – zaraz przypominało mi się moje dzieciństwo ze skąpym ojcem (bo nie oszczędnym!), przypominało mi się co czułam i miękło mi serce 😉
feel-sexy
8 stycznia, 2016Zdecydowanie uwielbiam wyprzedaże 😉 teraz namiętnie odwiedzam ch 😉 powiedz mi, czy dużo zachodu z przeniesieniem bloga na swoje?
Karolina Krawczyk
8 stycznia, 2016Jak dla mnie zachodu nie było w ogóle. Wykupiłam szablon, domenę i hosting, a resztę zrobili mi Panowie z Zenboxa. Potem tylko jedno popołudnie zajęło mi poukładanie wszystkiego i już.
Katarzyna O.
8 stycznia, 2016W sumie chyba nie mam słabego punktu obecnie w planowaniu zakupów. Mamy wypracowane swoje sposoby na oszczędzanie i w sumie jakby sklepy zamknęli to nasza 5-osobowa rodzina przezyłaby dwa miesiące w kwestiach jedzenia bez problemu. 🙂 Zapasy, przetwory, morżenie produktów. Zawsze można w sumie coś nowego wymyśleć ale jestem zadowolona z obecnego stanu rzeczy.
Martyna i Paulina Kwiatkowskie
8 stycznia, 2016U nas najwięcej wydajemy na niezaplanowane zakupy, reklamówki rzadko kupujemy, choć to też zawsze jakiś wydatek.
Lenya
8 stycznia, 2016Great advice, Karo. I am all for budget planning and saving. Otherwise you’ll spend to much money.
hugs
Lenya
tr3ndygirl fashion blog
8 stycznia, 2016very interesting project!
happy weekend
fashion blogger
kiss
Mama Calineczki
9 stycznia, 2016Muszę podrzucić ten wpis mężowi, bo to zdecydowanie on ma więcej słabych punktów jeśli idzie o oszczędzanie. 🙂
Maks
9 stycznia, 2016Ja chyba od urodzenia jestem oszczędny;)
Nigdy nie wyrzucam jedzenia, rzadko jem słodycze czy piję alkohol, nie palę papierosów.
Udało mi się też wynegocjować dobrą cenę za telefon, Internet, telewizję. Też kupuję rzeczy z wyprzedaży i promocji.
Jedyne, czego nie robię i nie zamierzam, to zbieranie paragonów z zakupów spożywczych.
Pozdrawiam:)
pirelka
9 stycznia, 2016Ja paragony trzymałam tylko wtedy kiedy płaciłam zbliżeniowo i przez tydzień mi się z konta nie odejmowało, by mieć wszystko pod kontrolą. Ogólnie paragonów nie kolekcjonuję, chyba że odruchowo wrzucam do portfela, ale szybko je usuwam, nie trzymam ich w celu kontroli i podliczania wydatków, bo można się złapać za głowę 😛 Kiedyś z mężem liczyliśmy ile wydajemy na jedzenie dodam, że nie kupujemy zbędnych rzeczy typu napoje, przekąski i inne rzeczy na zapas, na stole niemal nigdy nic nie stoi, a w lodówce i szafkach są tylko bieżące rzeczy, a wyszło Nam więcej niż jedna wypłata 😛 od tego czasu wolę nie liczyć, wiem, że wydajemy rozsądnie i nic zbędnego się nie kupuje.
Kiedyś lubiłam kupić coś dla siebie, niepotrzebnie..teraz obraca mi się to w drugą stronę, bo na wszystko żałuję i mi szkoda bo przecież do kolejnej wypłaty na życie musi wystarczyć.. dlatego teraz walczę z tym, żeby czasem sobie na coś pozwolić bo nie można wciąż nic sobie nie kupować..
Teresa
9 stycznia, 2016My nie spisujemy, ale do sklepu chodzimy z kartką i tam zapisujemy co naprawdę jest potrzebne. Pozdrawiam 🙂 .
mała-myśl
9 stycznia, 2016Jak się wystraszyłam, gdy o tym pożegnaniu przeczytałam 😛
Ja zazwyczaj wracam ze sklepu, z tym, co planowałam kupić. Często chodzę z listą, korzystam z promocji itd. Także myślę, że nie jest źle 😀
PS. Jakby co to ja zaczęłam Cię obserwować na Instagramie ;]
Pozdrawiam.
Slim Size Me
9 stycznia, 2016Jeśli chodzi o reklamówki to najczęściej kupuje te najtańsze za 8 -20 gr. Co w przeliczeniu na miesiąc to jakieś 5 zł. Fakt wyrzucanie jedzenia to plaga, już coraz rzadziej to robię, ale nadal się zdarza. Zakupy raz w tyg? Może i fajna sprawa, ale przy warzywach i owocach może się to nie sprawdzić, mało tego chyba wolę kupować tylko to co w danej chwili potrzebuje (strata czasu, ale zdecydowanie mniej jedzenia ląduje w koszu)
Agnieszka - Polska Zupa
9 stycznia, 2016Podziwia, mnie nie udało się nigdy spisywać wydatków, zbierałam paragony, kupka z nimi rosła, a potem lądowała w koszu. Zakupy robię raczej w marketach, zawsze wożę w aucie składany koszyk, żeby nie używać reklamówek i jeśli tylko mogę, nie zabieram do sklepu dzieci. Czyli w sumie mam podobne obserwacje 🙂
Agnieszka Wieczorek
9 stycznia, 2016Ja nie robię co prawda jadłospisu na cały tydzień, ale też chodzę na większe zakupy raz w tygodniu. Co do reklamówek, też sie zgadzam, niby te 10-80 groszy, ale się może uzbierać niezła kwota na przestrzeni roku 🙂
Jolanta Strażyc
9 stycznia, 2016Coś dla mnie 🙂 Świetny post i bardzo przydatne rady. Pozdrawiam Karolino 🙂
Kobieta po 30
9 stycznia, 2016Ja też od miesiąca- dwóch robię tygodniowy jadłospis – takim sposobem niemal nie marnujemy jedzenia. jest coś jeszcze – mąż wie, co ma gotować, nie musimy się co chwilę wymieniać informacjami na ten temat – każdy wie, co ma robić. to też w gruncie rzeczy spore ułatwienie w domu, gdzie kucharek…dwie 😉
Jackie Harrison
9 stycznia, 2016Great tips
Paola Lauretano
10 stycznia, 2016Perfect advice, your posts are always so interesting!!!
Kisses, Paola.
Expressyourself
My Facebook
Maamaa BaalBinkaa
10 stycznia, 2016Pisz dużo takich postów. Może się w końcu zainspiruję i też zacznę coś zmieniać. Na zakupach Filip jeszcze nie wymusza i o nic nie prosi. Za to dużo jedzenia się u mnie marnuje. Takie okropne przyzwyczajenia, które bardzo chciałabym zmienić.
Klara
10 stycznia, 2016Ja w 2014 roku miałam problem z oszczędzaniem, nie wiedziałam gdzie ubywają moje pieniądze, potem się okazało, że niby 5 albo 10 f wydane codziennie, dodawało się i dodawało i po jakimś czasie wyszła dosyć pokaźna suma. Bo a to weszłam do sklepu po soczek, a wychodziłam z kilkoma dodatkowymi rzeczami.
Bardzo dobre pomysły, podoba mi się szczególnie ten z robieniem zakupów tylko raz w tygodniu, a nie co kilka dni. Faktycznie sporo można zaoszczędzić bo kupuje się potrzebne produkty, a nie to co wpadnie nam w oczy.
niezwykle-piękne.blogspot.com
lu ciam
10 stycznia, 2016Ja bardzo często korzystam z wyprzedaży, a praktycznie non stop 🙂 Jak widzę promocję -70%, -50% to ciężko jest mi się opanować 🙂
martyna
10 stycznia, 2016my mamy wszystko rozpisane w exelu, to pomaga kontrolować wydatki, w jednym miesiącu jest to ponad 1000 zł na 2 osoby, a w innych np. tylko 800 , wtedy analizujemy. Tak samo mamy rozpisane wartość rachunków itd
Katsunetka
10 stycznia, 2016W dużych supermarketach mam słabą silną wolę aby w koszyku nie znalazło się coś nadprogramowego. Nawet wczoraj, pojechaliśmy tylko po chleb (plus jakieś mięso na obiad, pustka w lodówce), a wyszłam z piwami (bo były bezglutenowe), preclami i batonami.
MintElegance
10 stycznia, 2016mnie też przydałaby się taka kontrola wydatków, bo pieniądze uciekają mi nawet nie wiem kiedy…
Karolina
10 stycznia, 2016Zgadzam się z Tobą w zupełności! 🙂 Trzeba kontrolować swoje wydatki, ja nawet na jednym blogu znalazłam całkiem fajny budżet do zaplanowania i korzystam z niego co miesiąc 🙂 Dzięki temu wraz z Lubym z wydawanego miesięcznie ponad tysiąca na jedzenie zeszliśmy na 700 zł i niczego nam nie brakuje 🙂
Spisywanie tego codziennie jest ciężkie, ale zawsze można ustawić sobie budzik na konkretną godzinę żeby nam o tym przypominał 🙂 u nas się sprawdza 🙂
Zakupy raz w tygodniu? 😀 jak najbardziej tak! Wiadomo, chleb czy niektóre warzywka to nie bardzo na tydzień, ale inne zakupy jak najbardziej 😉 Tylko trzeba spiąć pośladki i zaplanować tydzień 🙂
Fitnesanka
10 stycznia, 2016Fajny tekst 😊 Gratuluję przeniesienia na swoje! Pięknie i bardzo przyjemnie jest u Ciebie 👌👍
Małgorzata K.
10 stycznia, 2016Najlepiej to jak piszesz mieć zaplanowany gotowy jadłospis na cały tydzień. Ja jeszcze robię tak że nigdy na zakupy nie idę głodna oraz zawsze idę mając listę zakupową.
Skarletka
10 stycznia, 2016Przepraszam, ale dziś nie napiszę o pieniądzach 🙂 Dzięki komentarzowi, jaki zostawiłaś na stronie Kameralnej trafiłam na Twoją stronę… i bardzo się z tego ciesze, będę częstym gościem 🙂
Pozdrawiam! 🙂
Karolina Krawczyk
10 stycznia, 2016Bardzo się cieszę 🙂 Rozgość się 🙂
carolina g. ticala
10 stycznia, 2016Great post!!I like your blog , I stay as a follower in your social networks , I invite you to my blog and you stay if you like !!!good Sunday!!!
Paulina
10 stycznia, 2016U mnie też zawsze taniej wychodzi jak chodzę na większe zakupy raz w tygodniu. I zawsze w soboty planuję, co będę jeść na obiady w tygodniu, więc po sklepie chodzę z listą zakupów 😉
angelichic
10 stycznia, 2016Nice post!
angelichic
10 stycznia, 2016Amazing!
http://WWW.ANGELICHIC.COM
Kathy Leonia
11 stycznia, 2016ja staram się oszczędzać i nie wydawać kasy na głupoty:) choć jak są wyprzedaże to bywa z tym ciężko…
cyrysia
11 stycznia, 2016U mnie finansami zarządza mąż i jak na razie idzie mu to całkiem dobrze 😉
Katsuumi
11 stycznia, 2016Ze względu na fakt, ze nie mam samochodu, to i wielkich zakupow na raz nie musze robic 😉 także nie mam problemow ze zjedzeniem tego, co mam w lodowce hehe 😉
Eva Pe
11 stycznia, 2016Ja swego czasu też zapisywałam swoje zakupy. Teraz już nie, bo wiem na co wydaję pieniądze.
Zakupy robię codziennie, ale wiem co, gdzie i za ile mogę kupić (sklepy na osiedlu znam jak własną kieszeń 🙂 ) i zawsze robię zakupy z listą w ręce.
Ann
11 stycznia, 2016Na zakupy zawsze staram wybierać się z listą, bez listy zawsze kończę z pustym portfelem ;P
easy to be FIT
11 stycznia, 2016Też specjalnie zrobiłam sobie tabelkę w Excelu i zapisuje wszystkie wydatki miesięczne. Dopiero od momentu kiedy zaczęłam wszystko zapisywać zobaczyłam na ile bzdur wydaję pieniędzy. Teraz po kilku miesiacach jest zdecydowanie lepiej, mam większe oszczędności i nie wydaję tyle kasy na „drobne wydatki”, które potrafią zgubić człowieka.
Blondynka
11 stycznia, 2016też jakiś czas temu zaczęłam zapisywać i na razie dobrze mi idzie, mam nadzieję, że wytrwam 🙂
Angelika i Monika (Candy Pandas)
11 stycznia, 2016Wiadomo, studencki świat, więc i oszczędność jest nam znana ale nie wariujemy na tym punkcie 🙂
Dobrze ujęty temat 🙂
Magda
11 stycznia, 2016Dobry tekst, daje do myślenia.
Carmy
11 stycznia, 2016great post, thanks 🙂
Uzależniona Zakupoholiczka
12 stycznia, 2016Ja na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że najlepiej robi mi się zakupy spożywcze przez internet. Nie kupuję wtedy nic nadprogramowego, mam spokojnie czas by przeanalizować co faktycznie jest mi potrzebne. A przy okazji jest to wyjatkowo wygodne. Od dawna robię takie zakupy raz w tygodniu i właściwie do stacjonarnych sklepów nie chodzę 🙂
Joanna Balcar-Palinker
13 stycznia, 2016U mnie duże zakupy to właśnie brak oszczędności , bo dzieciaki ile widzą tyle zjedzą, dlatego oszczędzam inaczej – na kartce robię listę i wysyłam mężą. mam jak w banku , że nie kupi nic więcej bonie miałby pojęcia co 🙂
Milena M
14 stycznia, 2016Przydatne wskazówki 🙂
Beata Redzimska
16 stycznia, 2016Oj, Karolina, swieta prawda, mi tez bez dziecka wychodzi taniej. Gdy robie raz na tydzien duze zakupy wychodzi taniej niz codziennie biegam do pobliskiego sklepiku, by TYLKO kupic sol i wychodze z pelnym wozkiem. A reklamowki, oj mam cala kolekcje i niestety czesto zapominam wziac ze soba, wiec kupuje kolejna. Pocieszylas mnie, ze tez znasz te symptomy. Bo to cala ja. pozdrawiam serdecznie Beata
Ela
16 stycznia, 2016Podstawa to lista zakupów i staram się jej trzymać 😉 Porównuje też ceny potrzebnych produktów w gazetkach. Od kilku miesięcy działa też skarbonka na 2 i 5 złotówki. Będzie kasiorka na urlopowe przyjemności 😉 ale faktycznie reklamówki to moja zmora. Zawsze zapomnę zabrać torby z domu 😉
Paradise For The Eyes
16 stycznia, 2016Przydatne rady 🙂 Grosz do grosza! Pozdrawiam Cię gorąco :*
fochzprzytupem
22 stycznia, 2016Fajnie, że się przyznałaś, że nie od razu Ci się to udało 🙂 ja mam taki plan w tym roku, a tu styczeń mija i niestety nie wszystkie wydatki zapisane :/
Tradycyjnie zapraszam w moje skromne progi – będzie mi szalenie miło 🙂
corporedhead
4 lutego, 2016Bardzo trafny tekst 🙂 Ja mam największy problem właśnie z wyrzucaniem jedzenia. Co prawda z kontrolą tego, co mam zachomikowane w szafkach idzie mi coraz lepiej i zazwyczaj w sporej części udaje mi się ugotować obiad z tego, co już mam. Jednak przy jednoosobowym gospodarstwie domowym problemem jest zakup tych „niepodzielnych” produktów. Oczywiście mogę kupić mniej szynki czy zamrozić chleb, ale pół sałaty czy 1/3 kalafiora to już trochę większe wyzwanie 🙂
czerwonafilizanka
18 maja, 2021oj tak na wyprzedażach można trafić okazje, zawsze przeglądam takie okazje i przeceny ale trzeba być ostrożnym bo sprzedawcy potrafią wykorzystać to zainteresowanie.