Bieżnia to nie wszystko – ruszam w plener
Są tacy, którzy nie lubią biegania na bieżni, bo wydaje im się nudne. Ja mam dokładnie odwrotnie – nudne wydawało mi się bieganie w plenerze, gdy tymczasem na siłowni bieżnia się kręci, biegacz ogląda telewizję i nim się zorientuje, a już ma na liczniku 10 kilometrów i to z całkiem dobrym czasem. Zdziwienie dopadło mnie, gdy wybiegłam w plener i okazało się, że to co było takie proste na bieżni, wcale nie jest takie samo w plenerze. I czas nie ten i wysiłek jakby większy…
Prawda okazała się niestety bolesna – wcale nie jestem takim dobrym biegaczem, co to bez większego wysiłku pokonuje 10 kilometrów. Tutaj siłą sprzyjającą jest właśnie bieżnia. W końcu na bieżni taśma przesuwa się nam pod stopami, a my w istocie poruszamy się w miejscu. Nie ma więc oporu powietrza, z którym musimy się zmierzyć biegając w terenie. Nie ma też wiatru, który może utrudniać trening. Bieżnia ułatwia nam ćwiczenia, bo wymusza na nas równe tempo, a droga sama wpada nam pod nogi. Nie ma tutaj nierówności, jakie możemy spotkać w naturalnym środowisku, nie ma nachylenia terenu (choć wiele bieżni ma już również możliwość ustawienia kąta nachylenia), więc nic nas nie spowalnia, nic nie zmienia tempa i nic nie utrudnia nam biegu.
To równe tempo przesuwania się taśmy na bieżni powoduje także, że mniej zaangażowane w trening są mięśnie dwugłowe nóg. Warto o tym pamiętać i rozszerzyć trening o dodatkowe ćwiczenia. Jak sami widzicie, taki trening na bieżni, choć nie bezwartościowy, z pewnością jest mniej efektywny niż wybiegnięcie w teren. Przyznaję, poprawia to samopoczucie i samoocenę, ale przecież zależy nam również na efektach.
Te komfortowe warunki mają także zdradziecką moc. Kiedy biegamy w plenerze, opór powietrza chłodzi nasze ciało. W przypadku siłowni i bieżni w pomieszczeniach jest cieplej, powietrze jest zwykle suche, temperatura wysoka i łatwiej się pocimy… a co za tym idzie, łatwiej się odwodnić. Należy o tym pamiętać i uzupełniać płyny podczas treningu, inaczej możemy sobie zafundować co najwyżej ból głowy.
Żeby jednak nie było, że ta bieżnia jest taka zupełnie zła… bo przecież ludzie korzystają i mają się dobrze, trzeba też powiedzieć o kilku plusach. Bieganie na bieżni jest z pewnością bezpieczniejsze dla naszych stawów, ze względu na amortyzację. Nie musimy więc zakładać specjalnych butów biegowych, które zapobiegają kontuzjom. Na siłowni – szczególnie w okresie jesienno-zimowym – jest cieplej niż na zewnątrz i warunki są bardziej komfortowe. Nie można więc usprawiedliwiać się wymówkami, że pogoda jest niesprzyjająca i lepiej zostać w domu. A jeśli nawet jesteśmy zdeterminowanymi sportowcami, zimą łatwiej o skręcenie sobie nogi na oblodzonej nawierzchni. Dodatkowo korzystając z tego, że bieżnia wymusza na nas bieg w równym, określonym tempie, możemy sobie narzucać tempo, aby się sprawdzić i czy podnieść poprzeczkę treningową.
Po okresie biegania na bieżni postanowiłam wejść więc o poziom wyżej i zacząć biegać w terenie. Na razie nie jest łatwo i czasem chętnie wróciłabym na bieżnię, ale liczę po cichu, że z każdym kolejnym treningiem będzie mi to sprawiało coraz więcej przyjemności. Z pewnością będę się dzielić z Wami postępami – jeśli nie na blogu, to pewnie na FB czy Instagramie. Trzymajcie za mnie kciuki!
Na zakończenie jeszcze jedna ważna rzecz. Jeśli biegacie na bieżni, bo nie macie innej ku temu sposobności (np. małe dzieci w domu, których nie ma z kim zostawić), w żadnym razie z bieżni nie rezygnujcie po przeczytaniu tego posta. W końcu bieganie to rodzaj aktywności fizycznej, a ta zapobiega chorobom serca, osteoporozie, nowotworom, nerwicom, cukrzycy, depresji i wielu innych cywilizacyjnym przypadłościom. Do tego podczas biegania w naszym mózgu wytwarzają się endorfiny, które działają przeciwbólowo i dają poczucie relaksu. Tak naprawdę każdy ruch jest więc lepszy, niż żaden.
A Wy biegacie? Wolicie ćwiczenia na siłowni czy w plenerze?
Teresa
24 maja, 2018Nie biegam. Mój organizm już się do tego nie nadaje……… .. Z resztą nigdy nie biegałam. Natomiast maszeruję z kijkami. Pozdrawiam serdecznie Królowo. 🙂 .
angiesrecipes
24 maja, 2018Just done my morning workout today :-))
jotka
24 maja, 2018Podziwiam wszystkich biegających, biegania nigdy nie lubiłam, spacery i rower tak, ale bieganie niekoniecznie:-)
Miłych plenerów 🙂
Lawyerka
24 maja, 2018Jestem zaskoczona tym, że bieganie na bieżni jest dla Ciebie mniej nudne niż to w plenerze. Chyba do tej pory nie spotkałam się z takim podejściem 😀 Ja nie przepadam za bieganiem na bieżni, ale przy treningu na siłowni zawsze biegnę albo szybko spaceruję w czasie rozgrzewki i potem po treningu. Ale mnie bieganie na bieżni jakoś nudzi, co jest o tyle dziwne, że przez wiele lat pedałowałam w domu na rowerku stacjonarnym, właśnie przy włączonym filmie czy serialu i z tym nie miałam problemu. Zaskakujące jest to, jak mogą rozkładać się nasze preferencje 😀
Życzę udanych, plenerowych biegów! Bardzo chętnie będę śledzić postępy 🙂
Blackswan
24 maja, 2018Love the active lifestyle! xoxo
Eveline Bison
24 maja, 2018Ja właśnie kiedyś biegałam na bieżni – puszczałam sobie filmy, muzykę i naprawdę byłam w stanie sporo przebiec. W dodatku moje nogi wyglądały cudownie po takich regularnych treningach 🙂
W plenerze męczyłam i nudziłam się strasznie 🙁
Po ciąży planuję jednak powrót do biegania, tym razem zacznę chyba właśnie w plenerze 🙂
Kasia i jej kobiecy świat
24 maja, 2018Bieganie nie dla mnie,wolę dreptać po górach 🙂
Bambi
24 maja, 2018Ja w ogóle nie lubię biegać, wole robić 10 tys kroków codziennie, chociaż nie raz to trudne, zwlaszcza ostatnio chyba kogoś pogrzało wstać, gotować, sprzątać, zrobić zakupy i ćwiczyć przez pracą, a w pracy jak skończę to już za ciemno żeby wyjść gdziekolwiek (pełno meneli jeszcze sobie humor popsuje).
magda-domowy klimacik
24 maja, 2018Nie biegam, ale może kiedyś to zmienię… 😉
Beauty Unearthly
24 maja, 2018Hello, thanks for the information. Have a nice day
L.B.
24 maja, 2018Kiedyś biegałam. W plenerze, oczywiście. Tylko że na asfalcie lepiej tego nie robić. Chciałabym spróbować na bieżni.
Dorota
24 maja, 2018Ćwiczyłam na siłowni systematycznie. Najczęściej 3 razy w tygodniu, a bywało i pięć. Uwielbiałam taki rodzaj aktywności, choć bieganie na bieżni nie należało do moich ulubionych ćwiczeń .
The Yum List
24 maja, 2018I much prefer open air but am grateful for the treadmill in times of poor weather.
Magda
25 maja, 2018Nie mam doświadczenia w bieganiu, ale dużo spaceruję szybkim krokiem 🙂
Agnieszka
25 maja, 2018Ech, póki co biegam mentalnie… mam nadzieję że zdrówko pozwoli i koło sierpnia wrócę na biegowe ścieżki…nawet nie wiesz jak mi tego brakuje!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
monika olga czyta
25 maja, 2018Mój dzień od poniedziałku do piątku rozplanowany jest tak, że na trening mogę wybrać się dopiero ok 20:30. Wtedy decyduję się bieżnie. Za to w weekend chętnie korzystam z pleneru 🙂 Pozdrawiam!
Magdalena
25 maja, 2018ja po prostu dużo chodzę, biegać nie biegam 🙂
Kamila
25 maja, 2018Jeśli mam wybrać któreś z tych ćwiczeń to raczej jestem za siłownią, chociaż pozytywniej jestem nastawiona na ćwiczenia w domu 🙂 bardzo ciekawy post 🙂
Ania O.
26 maja, 2018O, widzę mój temat XD
Mnie z kolei bieganie na bieżni nudzi, zaczynałam tak swoją przygodę z joggingiem, bo mimo paru prób w terenie, zawsze wracałam do domu zniechęcona. Dziś to dla mnie najlepsza forma relaksu. Muzyka w słuchawkach gra, a ja biegam mniej więcej od pół godziny do godziny, nie liczę kilometrów. To spokojny bieg. Kiedyś próbowałam interwałowo, ale lekarz mnie przed tym przestrzegł ze względu na kolana. To samo z podbiegami górskimi – muszę sobie darować utrudnienia.
Moje dwugłowe muszą pracować intensywniej, bo są bardzo oporne. Długi czas próbowałam je wydobyć na światło, wyszły dopiero kiedy zaczęłam przygodę z górami. Ktoś mądry powiedział mi, że każdy organizm ludzki reaguje inaczej. Jedni budują piękne, silne nogi na rowerze, inni – tak jak ja – na rowerze są w stanie zrobić najwyżej jeden mięsień (obszerny boczny mi ruszył). No i co mi po nim jednym? 😛
To dowodzi, że ruch dla człowieka powinien być urozmaicony. Nie wystarczy tylko biegać, albo tylko dźwigać na siłowni. To ważna sprawa.
Bieganie w plenerze ma jeszcze jedną, potężną zaletę – hartuje organizm. Od kiedy biegam (bez względu na porę roku czy pogodę), przestałam się przeziębiać, przestałam też być zmarzlakiem. Teraz ledwie toleruję upał ;P
Zima zdecydowanie podnosi poprzeczkę treningową. Po regularnych piegach w śniegu, wiosna uświadamia później, że zrobiliśmy kawał naprawdę dobrej roboty, że zwykły bieg po już nie jest tak odczuwalny. I faktycznie z roku na rok jest coraz lepiej i wiem, że moja forma rośnie w górę.
Deszcz też nie przekreśla wyjścia 😉 Wiem, że ciało mi potem podziękuje mega wytrwałością.
Jak mówiłam, bieganie jest dla mnie głównie formą relaksu. Docelowo trenuję regularnie na siłowni. 🙂
Ania O.
26 maja, 2018Zostawiłam bardzo długi komentarz i się nie zapisał ;/
Alice
26 maja, 2018Ja biegać nie lubię natomiast jestem fanatykiem szybkiego chodzenia-oczywiście w plenerach 🙂
karodos.pl
26 maja, 2018Ja nie biegam na co dzień, za to dużo spaceruję i ćwiczę na osiedlowej siłowni na powietrzu 🙂
Kathy Leonia
26 maja, 2018nie biegam nie mam czasu…
honestjessicaalba.wordpress.com
26 maja, 2018Ogólnie jak patrzę na różne osoby, to bieganie wydaje się najmniej skomplikowanym sposobem na poprawę kondycji i utrzymanie zgrabnej sylwetki, ale dla mnie bieganie jest najmniej przyjemne, nigdy nie mogłam się do niego przekonać. Wolę ćwiczenia typu aerobik, cardio, pilates w domowym zaciszu z ulubioną muzyką 🙂
Ewa
26 maja, 2018Podziwiam, ja nie lubię biegać, nigdy nie lubiłam, ach to chyba lenistwo 😉
Ervisha
26 maja, 2018NIe biegam ale jeśli miałabym zacząć to na pewno po parku, lesie itp – na świeżym powietrzu 🙂
Francesca Romana Capizzi
26 maja, 2018I love outdoor running!
https://www.dontcallmefashionblogger.com
Jackie Harrison
26 maja, 2018Love them you need the right shoes 👟 to work out
Sonia
26 maja, 2018W moim przypadku zdecydowanie siłownia, choć teraz kiedy pogoda jest taka piękna chętnie korzystam również z siłowni zewnętrznych
Agnieszka Kaniuk
26 maja, 2018Świetnie, miłego biegania. 😊
Iwona Kmita
26 maja, 2018Kiedyś biegałam i na bieżni, i w plenerze. Jednak nie pokochałam tego sportu. Zresztą, co tu ukrywać, lenistwo mnie też ogarnęło. Podobno ma to związek z chorobą zwaną peselozą (nic poważnego na szczęście, tylko pesel się chętniej ukrywa:))
Aisab
26 maja, 2018Podziwiam, że w ogóle biegasz. Mnie się nie chce 🙂
Barbara
26 maja, 2018Zgadzam się z Tobą, popieram bieganie na powietrzu, bo kiedyś sama tak biegałam, ale teraz wolę rower. Doszłam do wniosku, że w moim wieku trzeba zrezygnować z intensywniejszego biegania. A zamiast biec tak sobie, na luzie, wolę zmęczyć się na rowerze 🙂
Gronercik
26 maja, 2018Ja zupełnie nie przepadam za bieganiem, ale jeśli już to zdecydowanie wolę bieżnię. 😀
Steven
26 maja, 2018Great series of photos in this post! I love the excellent use of warm light and shadows in the first shot!
Agnieszka Wieczorek
26 maja, 2018Mimo wszystkich minusów wolę jednak biegać na bieżni. Jeśli chodzi o plener to wybieram rower 🙂
czerwonafilizanka
26 maja, 2018Ja czasem po lesie…. chodzę:)
Paola
26 maja, 2018I prefere outdoor fitness, interesting post!
Kisses, Paola.
Expressyourself
<a
magda
26 maja, 2018Sounds cool
https://retromaggie.blogspot.pt
Matka na Szczycie
27 maja, 2018Ja nie biegam i nie ćwiczę, chyba że liczy się latanie z praniem kilka razy dziennie przez 4 piętra 😉
Karolina90
27 maja, 2018Przez kilka lat trenowałam bieganie w klubie sportowym i coraz częściej zastanawiam się, czy do niego nie wrócić, bo czuję, że mi tego brakuje. Pozdrawiam
Kathy Leonia
27 maja, 2018ja dziś idę pospacerować:)
Twilight Man
27 maja, 2018Running outdoor is the best as we could be carried away with the fresh air and beautiful green environment until we achieve new long distance.
Joanna Majchrzak
27 maja, 2018Moja siostra cały czas namawia mnie na bieganie….czas i pora ruszyć dupkę 😉
Pololistka
27 maja, 2018Nie biegam wcale, bo właściwie nie bardzo mogę. Mam słabe kolana i taki wysiłek mógłby później mnie usiedlić na kilka dni w domu, ale swego czasu urządzałam sobie tak zwane marszo-biegi. Właściwie bardziej przypominało to żwawe, szybkie chodzenie. Uwielbiałam to robić, bo oczyszczałam myśli, odprężałam się i dotleniałam, a to świetnie działa na samopoczucie. Początkowo chodziłam dużo na świeżym powietrzu, chociażby wracałam do domu ze szkoły na nogach i muszę przyznać, że nawet sporo schudłam. Później przerzuciłam się na siłownie, więc nie było już tylu wymówek, bo kupiłam karnet, więc szkoda by było pieniędzy, a w zamkniętym pomieszczeniu pogoda nie gra roli… Jednak nie uczęszczałam tak za długo, bo najzwyczajniej w świecie dłużył mi się czas. Chodziłam podobny dystans, na bieżni, więc mogłam ustalić sobie szybkość i nawet nachylenie, ale była to dla mnie mordęga. Czułam się niekomfortowo, dlatego powróciłam na świeże powietrze. Ustalam sobie wcześniej dystans do przejścia, wyznaczam trasę i idę.
Pozdrawiam cieplutko!
Emily Tang
28 maja, 2018it’s great to see you active
I run also but occasionally
i chose to run on treadmill which is safer to our joints
and to prevent accident as my friend who is a marathon runner being hit by car during the event
I think running at roadside is not safe
treadmill also can keep track of how many kilometer we run, our calories burnt, our running duration, heart beats n etc
which is why i prefer on treadmill
An O
28 maja, 2018W przeszłości trenowałam lekkoatletykę, tak więc biegałam „zawodowo”. Bardzo to lubiłam. Dzisiaj bieganie zamieniłam na wspinaczkę ściankową i treking górski :))) Ja w ogóle jestem zwolenniczką każdej formy ruchu 🙂 Trzymam kciuki :))) Buziaki
Zwykła Matka
28 maja, 2018Ja w ogóle podziwiam, bo nie znosze biegania 🙂 Wole rower i rolki 🙂
Jola (Pixel Kolor)
28 maja, 2018Przyznaję, że nie znoszę biegania. Niewiele rzeczy przekona mnie do biegania. A już raczej nic, aby robić to regularnie. Rower to inna sprawa, bardzo lubię.
30plus blog
28 maja, 2018Podobnie jest z rowerem stacjonarnym. W porównaniu z tym outdoor, stacjonarny w domu czy siłowni to pikuś 😉
Kobieta po 30
28 maja, 2018Trzymam kciuki. Niestety należę do tych, którzy nie lubią biegania, ale za to jazdę na rowerze uwielbiam 🙂
Irmina ze Sport to Pestka
28 maja, 2018Jak dla mnie bieganie jest zdecydowanie fajniejsze na dworze, ale oczywiście – co kto lubi 🙂 Super, że ruszyłaś w plener! ❤
Tentacle
30 maja, 2018Ja chciałam biegać ale potem się okazało, że moje stawy kolanowe nie są przygotowane na obciążenia podczas biegu. Moim największym wyzwaniem jest na razie taniec i chyba przy nim zostanę jako substytut biegania
Patryk | Blog o żywieniu zbiorowym
30 maja, 2018Bieganie na bieżni to fajna aktywność fizyczna 🙂
Pozdrawiam,
Patryk
Marzena
30 maja, 2018Kocham bieganie ale niestety nie mogę. Musiałam przestać ze względu na problemy z kręgosłupem. Teraz uzależniłam się od rowerku 😃
Agnieszka
24 czerwca, 2018Uwielbiam biegać! I to właśnie w plenerze. Najlepiej biega mi się na wsi w lesie. To taki mój sposób na zresetowanie się, wyciszenie i poprawę nastroju. Na bieżni biegam sporadycznie, bo za tym po prostu nie przepadam.
Iwona
18 września, 2019Nie biegam, ale gratuluję 🙂
Kamila
19 września, 2019Ja to przez problem z moją kostką zbytnio nie mogę biegać, ale z powrotem zapisuję się na siłownię i wtedy zapewne pobiegam na bieżni 🙂 muszę przznać, że przez bardzo krótki czas biegałem w plenerze i gdyby nie ta kostka to pewnie częściej bym to robiła 🙂